Felieton

Ustawa PKS-owa na pięć z minusem

Rafał Górski

Rafał Górski

Po 30 latach usuwania z debaty publicznej, temat wykluczenia transportowego znalazł się wreszcie w centrum publicznej uwagi. PiS uznał, że kalkuluje mu się to wyborczo i w „Piątce Kaczyńskiego” umieścił obietnicę likwidacji białych plam komunikacyjnych. Białych plam, czyli miejsc, z których setki tysięcy obywateli nie może dojechać transportem publicznym do pracy, szkoły czy lekarza.

Po 1989 roku elity polityczne, medialne i akademickie miały temat wykluczenia transportowego w głębokim poważaniu. Pamiętam, jak w ramach kampanii obywatelskiej „Tiry na tory” w drugiej połowie lat 90. XX w. mówiliśmy o tym, że uzależnianie obywateli od samochodu to osłabianie naszego państwa i zwiększanie trującego smogu. Nikt nas nie chciał słuchać przez ostatnie trzy dekady.

O dziwo w maju br. wysłuchał nas rząd. Ale od początku. Ministerstwo Infrastruktury przedstawiło w marcu pierwszy projekt ustawy przywracającej do życia zlikwidowane linie PKS. Niestety projekt zawierał poważne błędy.

Po pierwsze – dofinansowanie miało objąć tylko samorządy z przyjętym już planem transportowym. To praktycznie oznaczało, że ponad połowa powiatów i zdecydowana większość gmin, głównie tych pozbawionych minimalnego standardu komunikacji publicznej i bez planu transportowego, nie mogłaby aplikować o dofinansowanie komunikacji. Projekt ustawy wykluczał obszary wykluczone transportowo z ubiegania się o środki na walkę z wykluczeniem transportowym!

Po drugie – wnioski miały być rozpatrywane na zasadzie: kto pierwszy ten lepszy. Taki system premiował obszary z dobrze zorganizowanym transportem publicznym. Miejsca, gdzie są kadry przygotowane do ubiegania się o fundusze.

Po trzecie – dofinansowaniem miała być objęta komunikacja miejska. Obecnie dzięki środkom pomocowym z UE komunikacja miejska otrzymuje tabor z dofinansowaniem sięgającym nawet 85% (np. w Lublinie, Olsztynie, Rzeszowie, Białymstoku, Kielcach). Duże miasta na pewno nie są obszarami wykluczenia komunikacyjnego. Ze względu na dużą gęstość zaludnienia, na transport publiczny przeznaczają wiele środków finansowych.

Te i inne błędy wywołały nasz stanowczy sprzeciw. Wspólnie ze Stanisławem Biegą głośno protestowaliśmy w debacie publicznej, m.in. w programie „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego. W trakcie debaty telewizyjnej poseł Jan Rzońca (przewodniczący Komisji Infrastruktury Sejmu RP) obiecał, że konsultacje publiczne ustawy PKS-owej będą przeprowadzone rzetelnie.

W ramach konsultacji wpłynęły 22 uwagi od 31 podmiotów, w tym Centrum Zrównoważonego Transportu i Instytutu Spraw Obywatelskich. Znaczna część uwag została uwzględniona przez ministerstwo. 8 maja rząd przyjął projekt ustawy, zawierający dobre zmiany.

Po pierwsze – o dofinansowanie mogą się ubiegać wszystkie samorządy, które zapewnią minimum 10% dofinansowania względem dopłaty z Funduszu i podpiszą umowę z operatorami (w toku konsultacji próg ten obniżono z 30%).

Po drugie – dofinansowaniem będą objęte tylko nowe linie komunikacyjne, czyli np. takie, które dotyczą obszarów wykluczenia komunikacyjnego.

Po trzecie – wprowadzono racjonalny model oceny wniosków, zamiast zasady kto pierwszy ten lepszy. Oceny będą premiowały m.in.:

  • niskie dochody mieszkańców (20% wagi),
  • pracę eksploatacyjną (im więcej kursów, tym wyższa ocena wniosku – 20% wagi),
  • dostępność – im więcej przystanków i im więcej linii tym wyższa ocena (40% wagi),
  • dostępność dla osób ograniczonych ruchowo np. niepełnosprawnych (20% wagi).

Minusem ustawy PKS-owej jest ustalenie maksymalnej dopłaty do wozokilometra na poziomie 1 zł. Przewozy na obszarach wykluczenia komunikacyjnego nie są możliwe do realizacji z dopłatą na takim poziomie, jeśli ma być zapewniony odpowiedni standard obsługi pasażerów. Standard adekwatny do pozycji Polski w sercu Europy…

Podsumowując, mamy po 30 latach złych zmian, zmianę dobrą. Oczywiście nie idealną, ale taką moglibyśmy wprowadzić gdybym był prezesem PiS, lub co najmniej ministrem Infrastruktury. Lepszy rydz niż nic. Cieszę się, że rydz pojawił się na stole, dzięki presji pasażerów i pracy organicznej organizacji społecznych.

Oczywiście to nie koniec kampanii obywatelskiej #MyPasażerowie. Zachęcam do patrzenia władzy na ręce, jak wprowadza zapisy ustawy PKS-owej w życie.

Zachęcam też do walki o przywracanie linii kolejowych, o wspólny bilet i o wspólny, internetowy rozkład jazdy. Jesteś pasażerem? Zachęcam do podpisania naszej petycji My, pasażerowie, żądamy!  

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Górski prowokuje Lepszy transport

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Lepszy transport

Być może zainteresują Cię również: