Analiza

MEGAUSTAWA 5G – Czy ta Księga rzeczywiście jest Biała? (cz. 1)

Ekspertyza Megaustawa 5G

Paweł Wypychowski

[cz.1]  Ze względu na wagę i aktualność tematu 5G, w trzech częściach przypominamy treść ekspertyzy „MEGAUSTAWA 5G – Czy ta Księga rzeczywiście jest Biała?”, przygotowanej przez eksperta Pawła Wypychowskiego dla Instytutu Spraw Obywatelskich. Kolejne części pojawią się w poniedziałki: 18 i 25 listopada. Zachęcamy do lektury.

Prognoza ostrzegawcza. „Prognozy ostrzegawcze głoszone są po to, aby po ich wtargnięciu w przestrzeń społecznej wyobraźni nastąpiło wyhamowanie lub przesterowanie niebezpiecznych dla społeczeństw (w tym przypadku dla ludzkości!) procesów”.

Cytat pochodzi z książki „Samobójstwo Oświecenia? Jak neuronauka i nowe technologie pustoszą ludzki świat”. Publikacja została przygotowana przez zespół pod przewodnictwem Andrzeja Zybertowicza, który jest społecznym doradcą Prezydenta RP Andrzeja Dudy i pracownikiem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Ekspertyza „MEGAUSTAWA 5G – Czy ta Księga rzeczywiście jest Biała?” Instytutu Spraw Obywatelskich jest taką prognozą ostrzegawczą związaną z nowymi technologiami telekomunikacyjnymi, w szczególności z technologią bezprzewodową 5G.

3 grudnia 2018 roku Ministerstwo Cyfryzacji skierowało do konsultacji publicznych nowelizację ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Nowelizacja zwana potocznie Megaustawą ma ułatwić rozwój technologii 5G w naszym państwie.

Instytut Spraw Obywatelskich zabrał głos w konsultacjach. Zwróciliśmy uwagę, że technologia 5G, którą rząd proponuje wprowadzić do Polski, wzbudza niepokój części obywateli. Biorąc pod uwagę obawy społeczne, wnioskowaliśmy o przeprowadzenie ogólnopolskiej debaty na temat szans i zagrożeń dla Polek i Polaków ze strony nowej technologii. Domagaliśmy się wstrzymania procedowania projektu Megaustawy do czasu przeprowadzenia rzetelnej debaty z udziałem zwolenników i przeciwników.

Niestety, Ministerstwo Cyfryzacji do dziś nie zorganizowało takiej debaty. 14 maja br. rząd przyjął nowelizację Megaustawy. Pomimo protestów społecznych posłowie i senatorowie przegłosowali projekt Megaustawy.

Urząd Prezydenta jest ostatnim etapem procesu legislacyjnego Megaustawy. Przygotowana przez Instytut Spraw Obywatelskich ekspertyza zawiera szereg informacji ważnych z punktu widzenia ochrony podstawowych praw konstytucyjnych obywateli i troski o polską rację stanu.

Wyrażamy nadzieję, że występując w roli strażnika dobra wspólnego i kierując się potrzebą ochrony praw i bezpieczeństwa Polek i Polaków, Pan Prezydent Andrzej Duda zechce zapoznać się z treścią ekspertyzy przed podjęciem decyzji ws. Megaustawy.

Rafał Górski

Prezes Zarządu

Instytut Spraw Obywatelskich

PS Warto w tym miejscu przypomnieć Neila Postmana, który w swojej książce „Technopol. Triumf techniki nad kulturą” zwraca uwagę, że

„błędem jest sądzić, że jakakolwiek innowacja technologiczna przynosi tylko jednego rodzaju efekty. Każda technologia jest zarazem ciężarem i błogosławieństwem; nie albo-albo, lecz tym i tym jednocześnie”.

O autorze

Paweł Wypychowski jest absolwentem elektroniki i telekomunikacji Wydziału Elektrycznego Politechniki Szczecińskiej (obecnie Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny). Bogate doświadczenie biznesowe zdobył współtworząc i zarządzając w latach 1990–95 firmą – integratorem systemów komputerowych, jednym z pierwszych w kraju komercyjnych dostawców usług internetowych, następnie jako niezależny konsultant IT, realizując z sukcesem wdrożenie zintegrowanego systemu informatycznego dla polskiej części jednego z największych skandynawskich koncernów przemysłowych.

W latach 1996–2001 pełnił kolejno funkcje wiceprezesa i prezesa zarządu holdingu inwestycyjnego, części norweskiej grupy inwestycyjnej, zarządzając procesami przejęć, połączeń i restrukturyzacji polskich firm. Jednocześnie pełnił także funkcję Business Development Managera grupy. W tym czasie zajmował stanowiska przewodniczącego i członka rad nadzorczych spółek zależnych holdingu. W ramach działalności edukacyjnej prowadził wykłady dla studentów Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu.

W latach 2001–2014, we współpracy z Neuroedukacja Sp. z o.o. (nfactor.pl), prowadził konsultacje, szkolenia i coaching dla dużych spółek polskiego sektora informatycznego i telekomunikacyjnego (m.in.: Hewlett Packard, Microsoft, Cisco, Oracle, Asseco, TP SA), firm konsultingowych (m.in. Deloitte), ich firm partnerskich i spółek zależnych w kraju i za granicą.

W 2007 roku powołał do działania firmę EMF3 – Bezpieczeństwo Elektromagnetyczne, której celem jest dostarczanie specjalistycznej i rzetelnej wiedzy oraz profesjonalnych rozwiązań w zakresie ochrony przed polami elektromagnetycznymi (PEM). EMF3 działa obecnie w trzech głównych obszarach: (1) wpływów zdrowotnych PEM i ich ograniczania, (2) ochrony aparatury badawczej, naukowej i medycznej przed zakłóceniami elektromagnetycznymi oraz (3) ochrony elektromagnetycznej informacji niejawnej.

EMF3 ma na swoim koncie wiele zrealizowanych z sukcesem projektów ekranowania, m.in. pomieszczeń mikroskopii elektronowej Wrocławskiego Centrum Badań EIT+, pomieszczeń naukowo-badawczych w budynkach kompleksu CeNT Unwersytetu Warszawskiego, ekranowanie pomieszczeń terapii elektromagnetycznej w placówkach medycznych, jak również projekty ekranowania pomieszczeń do przetwarzania informacji niejawnej dla służb państwowych i klientów komercyjnych.

EMF3 współpracuje również i wspiera wiedzą merytoryczną organizacje społeczne i rządowe, a także osoby prywatne w działaniach zmierzających do poprawy stanu środowiska elektromagnetycznego.

Paweł jest jednym z fundatorów i byłym wiceprezesem Fundacji Instytut Badań Elektromagnetycznych im. Jamesa Clerka Maxwella w Krakowie, której celem było podejmowanie i rozwijanie inicjatyw dotyczących stanu środowiska i bezpieczeństwa elektromagnetycznego, w tym: promowanie wiedzy dotyczącej pól elektromagnetycznych, w szczególności ich oddziaływania na środowisko i organizmy żywe; prowadzenie badań zjawisk towarzyszących promieniowaniu elektromagnetycznemu; prowadzenie badań nad zrównoważonym rozwojem i ekologicznym współistnieniem bezpiecznego środowiska życia i rozwoju człowieka z uwzględnieniem technologii przesyłu energii i informacji.

Ekspert Instytutu Spraw Obywatelskich.

Źródła kontrowersji w sprawie przyjęcia Megaustawy

Kontrowersje i opór społeczny wobec Megaustawy są przedstawiane w mediach jako irracjonalny sprzeciw części społeczeństwa przeciwko rozwojowi i nowoczesności. Ta narracja jest aktywnie wspierana nie tylko przez bezpośrednich beneficjentów (branżę telekomunikacyjną), ale również przez Ministerstwo Cyfryzacji, które oskarża wręcz obywateli o ignorancję, szerzenie teorii spiskowych, hamowanie postępu i rozwoju kraju. Na tym Ministerstwo Cyfryzacji nie poprzestaje. Aktywnie stara się dyskredytować wszelkie, w tym dobrze naukowo uzasadnione, społeczne obawy. Obawy dotyczące najwyższych wartości – przyszłości Ojczyzny, środowiska, życia i zdrowia obywateli.

Istota sporu nie leży na poziomie wartości. Zarówno rozwój, jak i nowoczesność są dla Polaków bardzo ważne. Dodają do nich – nie mniej przecież ważne – troskę o przyszłość Ojczyzny, środowiska, życia i zdrowia ich samych i ich rodzin. Chcą też, by ich kraj był suwerenny, wolny od korupcji politycznej i gospodarczej. Życzą sobie Ojczyzny, w której obywatele mają realny wpływ na tworzenie prawa, zarówno na szczeblu krajowym, jak i samorządowym.

Kierując się tymi wszystkimi wartościami, Polacy chcą suwerennie poszukiwać takich dróg ich realizacji, które zapewnią Polsce zrównoważony rozwój. Zrównoważony, to znaczy taki, który szanuje bezpieczeństwo państwa, środowisko, życie, zdrowie i mądrość jego obywateli.

Megaustawa jest aktem prawnym, w którym sposoby realizacji wartości takich jak nowoczesność i rozwój zostały Polakom przez Ministerstwo Cyfryzacji bez dyskusji narzucone. Wartości ochrony zdrowia i środowiska zlekceważone. Suwerenność obywateli i samorządów wyłączona. Rozwój strategicznej infrastruktury informatycznej państwa oddany w ręce komercyjnych podmiotów zagranicznych. Państwo polskie nie tylko będzie operatorów dofinansować (Fundusz Szerokopasmowy), ale aktywnie prowadzić działania marketingowe na rzecz producentów sprzętu. W efekcie miliony Polaków mają nabyć, za własne, ciężko zarobione pieniądze, kosztowne nowe smartfony 5G – bez nich bowiem z „dobrodziejstw” wspieranej przez państwo sieci 5G nie będą mogli skorzystać. Pieniądze ze sprzedaży tych urządzeń jednak już do budżetu państwa polskiego nie trafią.

Czy w takim razie, jak twierdzi Ministerstwo Cyfryzacji, opór obywateli i organizacji pozarządowych jest nieuzasadniony?

Kolejną budzącą obawy społeczne kwestią jest fakt, że Megaustawa miesza i plącze znaczenie technologii bezprzewodowej dla budowy szerokopasmowej infrastruktury informatycznej państwa. Faktyczną szerokopasmowość dla takiego celu zapewnia bowiem jedynie solidna infrastruktura światłowodowa, rozszerzona – tam, gdzie jest to wymagane i pożądane – o szerokopasmowy dostęp bezprzewodowy.

Technologia światłowodowa i bezprzewodowa różnią się oczywiście sposobem dostępu użytkownika końcowego. Jednak nie tylko tym. Różnią się wydajnością, zużyciem energii, poziomem bezpieczeństwa danych (wszystkie zdecydowanie na korzyść światłowodów). Znacznie różnią się również ryzykiem szkodliwego oddziaływania na środowisko i ludzi. Infrastrukturę światłowodową można uznać za zdrowotnie i środowiskowo neutralną. Sieć 5G z kolei trzeba uznać za co najmniej potencjalnie zagrażającą środowisku, zdrowiu i życiu.

Szerszą analizę zagadnień technologicznych i gospodarczych, sposobu realizacji dostępu szerokopasmowego, jak również bezpieczeństwa państwa, środowiska i zdrowia obywateli, przedstawiono dalej w niniejszej ekspertyzie.

W tym miejscu podkreślić należy jednak kwestie pryncypialne. Rozwinięta infrastruktura światłowodowa winna być strategicznym celem z punktu widzenia inwestycji infrastrukturalnych i bezpieczeństwa państwa. Jest dobrem narodowym, służącym długofalowo państwu i obywatelom. Nie zagraża zdrowiu polskiego środowiska i społeczeństwa. W efekcie zaniechań i błędnych decyzji, nigdy dotąd nie była w Polsce priorytetem. Co za tym idzie, jest bardzo słabo rozwinięta.

Na podstawie opublikowanego w 2018 roku przez FTTH Council Europe rankingu, w Polsce tylko 3,9% gospodarstw domowych korzysta z łączy w technologii FTTH [1] lub FTTB [2]. Daje to naszemu krajowi 26 miejsce pod względem penetracji FTTx w Europie. Jest to wskaźnik dużo niższy od średniej dla 28 krajów UE, który wynosi 13,9%. W czołówce są m.in. Łotwa (50,6%), Szwecja (43,4%), Litwa (42,6%), Białoruś (37,1%), Rumunia (34,9%), dalej plasują się Węgry (16%), Kazachstan (15,1%) oraz Turcja (10,8%).

Tym bardziej niezbędne są zdecydowane działania państwa, zmierzające do jej dynamicznego rozwoju. Co więcej, rozwinięta infrastruktura światłowodowa stworzy dla kraju i jego obywateli dostępną i bezpieczną alternatywę dla sieci bezprzewodowych. Tam, gdzie to jest niezbędne i tam, gdzie ryzyko zdrowotne będzie przez obywateli akceptowalne, może ona być lokalnie uzupełniona o dostęp bezprzewodowy w technologii 5G. Połączenia pomiędzy stacjami bazowymi sieci 5G mogą wtedy być realizowane w technologii światłowodowej [3] – neutralnej zdrowotnie i zapewniającej wysokie bezpieczeństwo danych.

Nie ulega wątpliwości, że obywatele Polski oraz wszystkie organizacje pozarządowe protestujące przeciw Megaustawie gotowe są ją przyjąć bez zastrzeżeń w części dotyczącej wspierania rozwoju szerokopasmowej krajowej sieci światłowodowej, w tym sieci kablowych, zapewniających bezpieczny szerokopasmowy dostęp w każdym budynku czy mieszkaniu.

W tym kontekście, nie tylko można, ale wręcz należy przyznać w ustawie znacząco wyższy priorytet budowie infrastruktury światłowodowej, np. tworząc system zachęt, ułatwień i wsparcia dla podmiotów ją tworzących [4]. W obecnym kształcie Megaustawa kładzie nacisk na sieć 5G. Infrastruktura światłowodowa jest pomijana [5]. Promuje się za to agresywnie [6] rozwój sieci bezprzewodowej 5G, wyłączając jednocześnie kontrolę samorządową i obywatelską.

Należy się również poważnie zastanowić nad tym, by infrastruktura światłowodowa, jako strategiczna inwestycja infrastrukturalna, nie pozostawała własnością komercyjnych podmiotów, ale była państwu i samorządom przekazywana na zasadach podobnych do tych, jakie obowiązują przy budowie autostrad, portów morskich, lotniczych, terminali, itp.

Czy sieć bezprzewodowa 5G rzeczywiście jest inwestycją celu publicznego?

Rozwój sieci bezprzewodowych 2G/3G/4G miał od początku status inwestycji celu publicznego. Zapewnienie łączności bezprzewodowej było bez wątpienia istotnym interesem państwa i społeczeństwa. Po latach dynamicznego rozwoju, dzisiaj sytuacja jest jednak odmienna. Obszar Polski ma pokrycie zasięgiem telefonii komórkowej. Szybka transmisja danych w systemie 4G LTE jest w kraju dostępna dla 99,8% populacji [7]. Z jeszcze bardziej szerokopasmowej odmiany technologii 4G LTE-Advanced [8] już w kwietniu 2018 roku mogło korzystać 45,8% populacji. Nic nie stoi technologicznie na przeszkodzie, by mogła ona objąć całą populację.

Nawet jeśli transfery danych w sieci 4G LTE-Advanced są nieco niższe [9] od tych, jakie obiecuje się w 5G, to technologia 4G LTE-Advanced ma nad 5G co najmniej jedną kolosalną przewagę – nie wymaga od użytkownika zakupu kosztownego nowego sprzętu do korzystania z jej usług. Jest sprawdzona w praktyce, funkcjonuje bez problemu w ramach obowiązujących obecnie przepisów prawa i dopuszczalnych limitów ekspozycji na promieniowanie.

Dla kogo więc jest bezprzewodowa sieć 5G?

Warto przytoczyć jedną z nowszych analiz firmy Gartner, gdzie prognozuje się, że 80% ruchu w sieciach 5G stanowić będą filmy video w wysokiej rozdzielczości (4K i 8K). Nie oszukujmy się, takie filmy na ekranach smartfonów czy tabletów to niemal wyłącznie rozrywka i show-business. Do tego, na małym ekranie nikt nie będzie w stanie odróżnić rozdzielczości Full-HD od 4K czy 8K. A co dużymi ekranami? Te nie są z zasady przenośne i można je bez problemu podłączyć lokalnie do sieci światłowodowej lub kablowej budynku czy mieszkania, również bezprzewodowo, jeśli tylko ktoś sobie tego w swoim budynku czy mieszkaniu życzy.

Polacy słono zapłacą za 5G

Fundamentalną rzeczą dla oceny kosztów wdrożenia technologii 5G jest fakt, że za rzekomą nowoczesnością tego rozwiązania ukrywają się bardzo duże koszty po stronie użytkowników. Sieć 5G posługuje się nowym protokołem transmisji. W konsekwencji, skorzystanie z usług sieci 5G nakłada na użytkownika bezwzględny wymóg zakupu nowego, kosztownego sprzętu (smartfona, tabletu, itp.).

Pierwszy i jedyny dotąd dostępny w Polsce smartfon z obsługą 5G (Huawei Mate 20 X 5G) zadebiutował w Polsce 4 lipca i z końcem lipca miał trafić do sprzedaży. Jego cena to 4299 zł. Według danych GUS, na koniec 2017 roku mieliśmy w Polsce 52,9 mln aktywnych kart SIM. Dokonajmy prostej kalkulacji. Załóżmy, że Polacy wymienią tylko połowę z tej liczby kart SIM, kupując nowe smartfony z 5G. Daje to 26,5 mln nowych urządzeń. Załóżmy, że cena takiego urządzenia spadnie do 3000 zł. W wyniku otrzymujemy blisko 80 mld zł, które obywatele Polski przekażą do kasy operatorów i producentów sprzętu.

Ta kwota będzie w rzeczywistości znacząco większa, bo uwzględnić należy jeszcze przychody operatorów z abonamentów. Przypominam, że te kwoty liczymy przy założeniu, że sieć 5G będzie dostępna tylko dla połowy obywateli z tych, którzy korzystali z sieci 2–4G już w roku 2017. Jeśli, zgodnie ze słowami wiceminister Wandy Buk, wszyscy mamy się „cieszyć” dostępem do sieci 5G, to będzie to Polaków kosztowało z ich kieszeni około 200 mld złotych, zapłaconych operatorom i producentom sprzętu.

Na tym nie koniec. Dodatkowe, znaczne nakłady będą musiały być poniesione przez Państwo na zakup wyposażenia pomiarowego i szkoleń dla organów kontroli. Wyposażenie i kompetencje, jakimi dysponują obecnie te służby, jest dalece niewystarczające do wykonywania pomiarów emisji od urządzeń 5G, w sposób zgodny z obowiązującym prawem [10].

To wszystko bez uwzględnienia potencjalnie jeszcze większych kosztów, wynikających z ryzyka narażenia środowiska, zdrowia i życia obywateli. Co w zamian otrzymuje państwo? Szacuje się, że z aukcji sprzedaży częstotliwości dla 5G do kasy państwa powinno, w perspektywie długoterminowej, trafić 20 mld złotych. A właściwie 17 mld zł, jako że zgodnie z Megaustawą 15% wpłat za licencje trafi do Funduszu Szerokopasmowego.

Co będzie finansował Fundusz Szerokopasmowy? Odpowiedź znajdujemy w Megaustawie, gdzie czytamy:

Środki Funduszu przeznacza się na:

(1) działania wspierające rozwój szybkich sieci telekomunikacyjnych poprzez dofinasowanie lub udzielanie pożyczek na budowę i przebudowę tych sieci…;

(2) działania mające na celu pobudzenie popytu użytkowników końcowych na usługi związane z szerokopasmowym dostępem do Internetu poprzez dofinansowanie zakupu usług telekomunikacyjnych, zakupu urządzeń multimedialnych oraz organizacji szkoleń rozwijających kompetencje cyfrowe lub udziału w tych szkoleniach;

(3) koszty związane z obsługą Funduszu

Punkt (2) to niemal książkowa definicja marketingu. Marketingu, który Fundusz będzie prowadził na rzecz operatorów i producentów sprzętu. Punkt (1) to państwowe wsparcie finansowe dla operatorów, punkt (3) to koszty obsługi tych działań poniesione przez Fundusz. Wygląda więc na to, że te 3 mld zł z wpłat za licencje trafi w całości z powrotem do operatorów w postaci państwowego wsparcia finansowego i marketingowego.

Napromieniowani dla rozrywki

Niewielu konsumentów technologii bezprzewodowych rozumie fundamentalne prawa fizyki i teorii informacji rządzące transmisją bezprzewodową. Łączność bezprzewodowa jest być może wygodna, ale atmosfera ziemska jest bardzo kiepskim medium do transmisji danych [11]. W szczególności wtedy, kiedy tych danych w jednostce czasu ma być przesłanych dużo i pokryty ma być nimi duży obszar. Czyli tak, jak w sieciach 5G.

Fizyka propagacji pól elektromagnetycznych w atmosferze mówi, że każdy sygnał elektromagnetyczny jest w niej bardzo silnie tłumiony – zanika szybko wraz z odległością od anteny. Tłumienie rośnie dodatkowo z częstotliwością, jest więc jeszcze większe dla pasm milimetrowych technologii 5G. Żeby osiągnąć większe zasięgi, musimy wykładniczo zwiększyć moc emitowaną do środowiska. Na tym jednak nie koniec, jeśli życzymy sobie nie tylko rozmów telefonicznych, ale dużych prędkości transmisji danych. Podstawowe dla teorii informacji twierdzenie Shannona-Hartleya określa maksymalną, możliwą do osiągnięcia, szybkość transmisji w rzeczywistym kanale (tu atmosferze). Większą przepustowość możemy osiągnąć przez zwiększenie szerokości pasma [12], zwiększenie mocy sygnału lub zmniejszenie szumów w kanale transmisyjnym. Wraz z nasyceniem środowiska różnymi technologiami bezprzewodowymi, zakłócenia między kanałami rosną. Wraz ze zbliżaniem się anten stacji do infrastruktury miejskiej, rosną też znacznie zakłócenia intermodulacyjne PIM [13].

Z powyższego jasno widać, że w warunkach rzeczywistych, zgodnie z podstawowymi prawami fizyki i teorii informacji, dla większej szybkości przesyłu danych w sieciach bezprzewodowych nieodzowne jest wyemitowanie w przestrzeń odbiorcy większej mocy. Zatem każde przyspieszenie danych w publicznych sieciach bezprzewodowych, każde nowo dodane pasmo częstotliwości, a także każdy wzrost liczby użytkowników, musi się wiązać z większą emisją promieniowania elektromagnetycznego do środowiska.

Szczegółową analizę ekspozycji na promieniowanie od sieci 5G możemy znaleźć w rozdziale „2.4. Ocena wielkości ekspozycji przy urządzeniach systemu 5G” raportu NPZ/IMP [14]. Z żalem należy jednak zauważyć trzy rzeczy. Po pierwsze, raport został udostępniony publicznie bardzo późno, w efekcie ani społeczeństwo, ani posłowie nie mieli okazji się z nim zapoznać przed głosowaniem nad Megaustawą. Po drugie, ocena wielkości ekspozycji w nim zawarta bierze pod uwagę tylko promieniowanie od stacji bazowych sieci 5G, pomijając istotne promieniowanie radiolinii łączących je ze sobą (tzw. backhaul link). Po trzecie, przy wyliczeniach ekspozycji, uwzględniono jedynie szum termiczny, pomijając zakłócenia między kanałami (channel interference) oraz zakłócenia intermodulacyjne (PIM). Co za tymi idzie, wynik analizy jest niedoszacowany. Oznacza to, że rzeczywista ekspozycja na promieniowanie od systemów 5G będzie znacznie większa.

Elementarny, oparty o prawa fizyki i teorii informacji wniosek jest więc taki, że im większa szybkość danych w sieci bezprzewodowej (5G), im więcej jej użytkowników, tym więcej promieniowania musi być wyemitowane przez urządzenia tej sieci do środowiska, w szczególności zaś w kierunku użytkownika, który z szybkiej transmisji korzysta (np. odtwarzając klip filmowy w rozdzielczości 4K z YouTube). W urządzeniach sieci 5G stosuje się zaawansowane mechanizmy, które mają za zadanie formować wiązkę o odpowiednio zwiększonej mocy w kierunku użytkownika wtedy, gdy wymagana jest duża szybkości transmisji. Są to przede wszystkim dynamiczne sterowanie przydziałem pasma i mocą, formowania wiązki (beam-forming) oraz ogromne zwielokrotnienie elementów antenowych (massive MIMO). W efekcie, rzeczywista ekspozycja na promieniowanie użytkownika (oraz znajdujących się przy nim osób) jest zależna w dużym stopniu od tego, jakiej szybkości danych wymaga aplikacja uruchomiona na urządzeniu mobilnym (np. smartfonie). Dla porównania, odtwarzanie filmu w rozdzielczości 4K czy 8K będzie skutkowało promieniowaniem w kierunku użytkownika tysiące razy wyższym niż wymagane dla transmisji głosowej, czyli rozmowy telefonicznej.

Jakie to skutki będzie miało w sieci 5G? Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Na przystanku tramwajowym stoi kilka osób. Między nimi, pewna nastolatka ze smartfonem 5G w ręku i słuchawkami w uszach. Obok niej kobieta w ciąży i jeszcze jedna kobieta, usiłująca sobie poradzić z dwójką niesfornych szkrabów. Matka z niecierpliwością spogląda na zegarek. Obawia się spóźnić na wizytę do neurologa. Młodsze dziecko jest nadpobudliwe i ma zaburzenia uwagi. Nieopodal, na słupie latarni, zamontowana jest stacja bazowa 5G (tak mała, że trudno ją dostrzec). Nastolatka właśnie włączyła klip ulubionego wykonawcy z serwisu YouTube. Klip nowoczesny, w rozdzielczości 4K. Stacja bazowa 5G na latarni natychmiast wyemitowała w jej kierunku silną wiązkę promieniowania. Wielokrotnie silniejszą, niż gdyby rozmawiała przez telefon. Ta wiązka, przez cały czas trwania klipu, napromieniowuje nastolatkę, ale też kobietę w ciąży oraz matkę z dwójką niesfornych szkrabów. Wszyscy oni, mimo że sami nie używają smartfonów, nieświadomie poddani są promieniowaniu. Czy gdyby wiedzieli, życzyliby sobie tego? Czy nastolatka zdaje sobie sprawę z tego, co robi? Przecież to tylko rozrywka w nowoczesnej, szerokopasmowej sieci 5G.

Ograniczenie swobód obywatelskich, roli samorządów i udziału społeczeństwa w kształtowaniu środowiska

W kontekście powyżej przytoczonych argumentów i mając na uwadze sytuację, w której:

  • już ponad 99,8% populacji Polski ma dostęp do szybkiej transmisji danych w sieci 4G,
  • blisko 50% populacji już ma, a całość może – bez większych przeszkód i nakładów – mieć dostęp do jeszcze szybszej sieci 4G LTE Advanced,
  • koszty niezbędne do korzystania z usług sieci 5G – sprzęt i abonamenty – mają pokryć z własnej kieszeni sami obywatele,
  • potencjalnie duże ryzyko zdrowotne mają wziąć na siebie również sami obywatele,

rozwój sieci 5G należałoby rozpatrywać jako opcjonalny. Skoro samorządy i obywatele mają wziąć na siebie nie tylko znaczne koszty korzystania z 5G, ale i ryzyko środowiskowe i zdrowotne, to do nich należeć muszą decyzje co do tego, czy wprowadzać 5G w miejscu, w którym żyją, mieszkają, pracują, uczą się i wypoczywają. Decyzje te należy więc poddać rozwadze i wiążącej, suwerennej decyzji lokalnych organów administracyjnych, samorządów i obywateli. Tylko wtedy decyzje te będą zapadać z uwzględnieniem realnych lokalnych potrzeb i uwarunkowań, dostępnych alternatyw technologicznych, analizy kosztów, oceny ryzyka i konsekwencji narażenia środowiska i zdrowia mieszkańców.

Jak w tym kontekście rozumieć zapisy Megaustawy, która przyznaje operatorom 5G – to jest kilku podmiotom komercyjnym – prawo do:

  • budowy infrastruktury 5G wbrew lokalnym potrzebom, wbrew suwerennym decyzjom samorządów i społeczności lokalnej,
  • ignorowania zapisów lokalnych planów zagospodarowania terenu,
  • naruszania prawa własności nieruchomości, w tym powodowania straty jej rynkowej wartości,
  • degradacji, wbrew woli samorządów i społeczności lokalnej, naturalnej funkcji obszarów uzdrowiskowych, jako miejsc służących rekonwalescencji obywateli – na tych obszarach ryzyka zdrowotne, choćby potencjalne, powinny być traktowane ze szczególną uwagą,
  • degradacji środowiska naturalnego, wbrew opiniom i decyzji zarządców terenów leśnych, a także, bez zgody społeczeństwa, w parkach narodowych i rezerwatach przyrody,
  • naruszenia prawa obywateli do kształtowania środowiska życia.

Czy wyżej wymienione poważne ograniczenia roli, a także decyzji samorządów i obywateli Polski są w kontekście budowy sieci 5G rzeczywiście w interesie publicznym? Bez wątpienia będą w Polsce miejsca, gdzie w wyniku społecznej debaty obywatele, oceniając niezależnie zarówno potrzeby, korzyści, dostępne alternatywy technologiczne, jak i koszty oraz konsekwencje dla ich środowiska i zdrowia, podejmą decyzję o budowie sieci 5G w ich otoczeniu. Zapewne będą i takie miejsca, w których decyzja obywateli będzie odmienna. Czy nie jest zatem w interesie publicznym te obywatelskie i samorządowe decyzje uszanować? Szczególnie, że to obywatele poniosą niemal wszystkie koszty i konsekwencje. I to nie tylko ci, którzy z 5G zdecydują się korzystać. Wszyscy.

Megaustawa 5G część 2

Megaustawa 5G część 3 ostatnia


Przypisy do części 1

1. Fiber-To-The Home – światłowód do domu.

2. Fiber-To-The Building – światłowód do budynku.

3. W odróżnieniu od radiolinii, promieniujących energię elektromagnetyczną do środowiska.

4. Tą rolą będzie zainteresowanych z pewnością wiele podmiotów krajowych, nie tylko obecni operatorzy sieci telekomunikacyjnych.

5. Przykładowo, brakuje wymuszenia na operatorach 5G budowy fragmentów infrastruktury światłowodowej przy stawianiu stacji 5G. Wymagamy od centrów handlowych, by budowały drogi dojazdowe i skrzyżowania; od operatorów 5G nie wymagamy nic. Mają tylko przywileje.

6. Za przykład mogą posłużyć kary dla zarządców państwowych (lasy, rezerwaty przyrody, parki narodowe), samorządów (w tym uzdrowiska), czy nawet prywatnych właścicieli, w sytuacji, gdyby w jakikolwiek sposób opierali się instalacji sieci 5G, bez względu na to, czy społeczność lokalna potwierdza taką potrzebę lub wyraża w głosowaniu sprzeciw, ze względu na ryzyko narażenia zdrowia i życia mieszkańców.

7. Dane z kwietnia 2018 roku.

8. Technologia LTE-Advanced zapewnia, poprzez tzw. agregację kanałów, w sposób efektywny kosztowo, znacząco wyższe przepustowości. Testy w warunkach rzeczywistych prowadzone w sieci Plus GSM dowiodły, że uzyskiwane realnie transfery danych do klienta były na poziomie 600 Mb/s, czyli na poziomie porównywalnym z tym, który obiecuje technologia 5G.

9. Tak zwana efektywność widmowa w LTE Advanced jest o 1/3 niższa od obiecywanej w sieci 5G. Dla kanału do klienta (DL) jest to 30 b/s/Hz vs. 45 b/s/Hz dla 5G. Należy jednak pamiętać, że na realną szybkość bardzo duży wpływ ma poziom zakłóceń, w tym intermodulacyjnych (PIM). Te, w sieci 5G będą większe, ze względu na gęstość stacji i bliskość anten w stosunku do infrastruktury miejskiej. Przypisywanie technologii 5G ogromnej wydajności i szerokopasmowości oparte jest jak dotąd na testach i publikacjach samych producentów sprzętu i operatorów. Brak jest testów niezależnych i wyników analiz porównawczych wydajności w warunkach rzeczywistych, np. w stosunku do 4G LTE Advanced.

10. Zagadnienie to jest omówione szczegółowo w dalszej części, w rozdziale „Monitoring czy cyfrowa ułuda”.

11. W przeciwieństwie do światłowodu, który jest medium transmisyjnym niemal idealnym.

12. To pasmo jest w przypadku 5G ograniczone: po pierwsze, dostępnymi dla technologii pasmami częstotliwości; po drugie, finansowo, jako że w przypadku pasm tzw. licencjonowanych, operator za korzystanie z pasma danej szerokości musi zapłacić (im szersze, tym więcej). Z kolei w pasmach nielicencjonowanych, dostępnych dla wszystkich, pracuje jednocześnie wiele urządzeń, co sprawia, że zakłócenia (szumy) rosną – w efekcie szybkość transmisji dramatycznie spada, co każdy może zaobserwować, usiłując skorzystać z darmowego Wi-Fi w zatłoczonym centrum handlowym.

13. Już dzisiaj zakłócenia intermodulacyjne (PIM – Passive Intermodulation) są „zmorą” operatorów, powodując znaczne zmniejszenie rzeczywistej prędkości transmisji. Należy zauważyć, że poziom tych zakłóceń wzrośnie znacznie w 5G ze względu na malejącą odległość anten sieci 5G od infrastruktury miejskiej (słupów latarni, metalowych instalacji, ogrodzeń, pokryw, pokryć dachów i wielu innych obiektów generujących PIM).

14. Narodowy Program Zdrowia, Instytut Medycyny Pracy w Łodzi: Oddziaływania elektromagnetycznych fal milimetrowych na zdrowie pracowników projektowanych sieci 5G i populacji generalnej; zespół pod red. prof. dr. hab. med. Konrada Rydzyńskiego

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Nowe technologie # Zdrowie Obywatele KOntrolują

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Obywatele KOntrolują

Być może zainteresują Cię również: