Rafał Górski: TTIP. Dlaczego protestuję?

TTIP Koń Trojański

Rafał Górski

Ostatnio, znajoma podczas rozmowy o TTIP zadała mi  pytanie czy jestem zwolennikiem teorii spiskowych. Odpowiedziałem, że nie jestem zwolennikiem teorii, w myśl których wszystko na świecie dzieje się jawnie lub przez przypadek. Podobnie, jak nie jestem zwolennikiem teorii, że nic przez przypadek się nie dzieje. Interesuje mnie, natomiast bardzo łączenie różnych faktów i zaglądanie za kurtynę. Bo tam, dzieją się sprawy mające wpływ na mnie, na moją rodzinę i na moje państwo…

***

18 kwietnia br. to międzynarodowy dzień protestu przeciw podpisaniu, pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (Transatlantic Trade and Investment Partnership, TTIP). Wydarzenia w tej sprawie odbędą się w całej Europie, również w 7 miastach Polski: w Białymstoku, Katowicach, Łodzi, Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu i Żurawlowie.

Wezmę udział w demonstracji pod siedzibą przedstawicielstwa Komisji Europejskiej, w Warszawie. Dlaczego protestuję? Powodów jest wiele. Kluczowe są dwa. Po pierwsze, TTIP wzmacnia ideologię tzw. wolnego rynku. Wzmacnia silne państwa kosztem słabszych. Wzmacnia korporacje kosztem małych i średnich firm. Po drugie, TTIP osłabia demokrację. Osłabia udział obywateli w podejmowaniu decyzji, które mają wpływ na jakość ich codziennego życia.

Powtórka z historii

Negocjacje ws. TTIP odbywają się w tajemnicy. Komisja Europejska, negocjująca w imieniu UE, nie udostępnia negocjowanego tekstu, a także stanowisk negocjujących stron, w poszczególnych obszarach. 92 proc. wszystkich spotkań przedstawicieli Komisji w tej sprawie, to rozmowy z lobbystami korporacji i tylko, podczas 4 proc. obecni byli  rzecznicy interesu społecznego.

Sposób negocjacji oraz treść umowy TTIP przypominają mi negocjacje, toczące się w latach 1995-1998 ws. Wielostronnego Układu o Inwestycjach (Multilateral Agreement on Investments, MAI). Układ MAI dążył do zniesienia wewnętrznych regulacji państwowych, które hamowały działalność zagranicznych firm. Dzięki MAI inwestorzy mogliby skarżyć państwa do trybunałów arbitrażowych w przypadku, gdyby uznali, że określone regulacje mają negatywny wpływ na ich zyski.[i]

Negocjacje ws. MAI prowadzono za zamkniętymi drzwiami. Treść układu ujawniono w 1997 r., pod wpływem protestów organizacji obywatelskich. Na fali niezadowolenia opinii publicznej, rządy wycofały się z ratyfikacji MAI. Moim zdaniem, dzisiaj MAI powraca w nowym opakowaniu, pod nazwą TTIP.

Podpisz petycję Stop TTIP

Jasny kierunek?

Oficjalnym celem TTIP jest stworzenie, pomiędzy UE i USA największej na świecie strefy wolnego handlu. Zwolennicy umowy przekonują obywateli, że zniesienie barier handlowych, zredukowanie ceł, wzmocnienie mechanizmów rozstrzygania sporów inwestor-przeciw-państwu przyczynią się do wzrostu gospodarczego po obu stronach Atlantyku. Jak to ujął Minister Rafał Trzaskowski od TTIP „(…) oczekuje się wzrostu PKB i eksportu, a więc wytyczony kierunek jest dosyć jasny.”[ii] Ewa Kopacz zapewniła w exposé, że Polska będzie usilnie zabiegać o jak najszybsze podpisanie umowy. Z kolei, Donald Tusk na spotkaniu z Barackiem Obamą uzasadniając TTIP, powoływał się na takie wartości jak demokracja, wolny rynek, prawa człowieka, wolności podróżowania.

Dziwne, że nasze elity polityczne nie łączą ze sobą faktów. Nie uczą się na własnych błędach z lat 90., kiedy bezkrytycznie słuchały sentymentalnych bajek doradców ze szkoły „Chicago Boys”. Doradców, którzy mówili, że Polska nie ma alternatywy do kierunku neoliberalnego. Oferowali nam model rozwoju oparty na dzikim kapitalizmie, który zysk czyni celem samym w sobie. Model, który osłabił nasze państwo uzależniając je od decyzji rynków finansowych i korporacji międzynarodowych. Model, który traktuje obywateli przedmiotowo, a nie podmiotowo.

Dziś ten model przechodzi ostry kryzys. Na tyle ostry, że pojawiają się głosy krytyczne, wśród tych, którzy głosili jego zalety przez ostatnie 25 lat. Marcin Król, wybitny historyk idei, w głośnym wywiadzie dla Gazety Wyborczej przyznaje: „Głupi byliśmy. W latach 80. zaraziliśmy się ideologią neoliberalizmu, rzeczywiście sporo się tutaj zasłużyłem, namawiałem do tego Tuska, Bieleckiego, całe to gdańskie towarzystwo. Pisma Hayeka im pracowicie podtykałem. Mieliśmy podobne poglądy z Balcerowiczem, dzisiaj się rozjechaliśmy.”[iii]

Narzędzia wpływu

Częścią umowy TTIP ma być mechanizm Investor to State Dispute Settlement (ISDS). To mechanizm rozstrzygania sporów inwestor-przeciw-państwu stosowany w międzynarodowych umowach inwestycyjnych, w szczególności umowach dwustronnych.

Dzięki ISDS, inwestor zagraniczny może obchodzić system prawny kraju, w którym prowadzi inwestycje i zaskarżyć go do prywatnego trybunału arbitrażowego. Powodem pozwu może być wprowadzenie nowych regulacji prawnych niekorzystnych dla inwestora, np. podwyższenie płacy minimalnej lub wprowadzenia oznaczeń żywności znaczkiem „bez GMO”. Procesy z zakresu arbitrażu inwestycyjnego odbywają się za zamkniętymi drzwiami. W skład trybunału wchodzi trzech prawników, z prywatnych kancelarii prawniczych. Raz mogą być oni sędziami trybunału, innym razem pełnomocnikami inwestorów składającymi pozwy. Trybunały służą  inwestorom zagranicznym. Państwa i firmy krajowe nie mogą składać pozwów do trybunałów.

Jak wynika z raportu organizacji obywatelskiej Friends of the Earth, pt. „Ukryte koszty umów handlowych UE”[iv], mechanizm ISDS od 1994 r. znalazł zastosowanie w co najmniej 127 sprawach przeciwko 20 państwom Unii Europejskiej. Szczegóły większości spraw są tajne, opinia publiczna nie ma do nich dostępu. Autorzy raportu zdobyli informację na temat odszkodowań tylko z 62 spraw, w których łączna wysokość odszkodowań dla korporacji wynosi 30 miliardów euro.

Korporacje przeciwko Polsce

Elity polityczne naszego państwa, najwięcej dwustronnych umów inwestycyjnych podpisały w latach 90., chcąc w ten sposób pozyskać zachodnich inwestorów. Według statystyk Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (United Nations Conference on Trade and Development, UNCTAD) Polska zajmuje ósme miejsce na świecie wśród najczęściej pozywanych państw. Z kolei, wspomniany wcześniej raport Friends of the Earth Europe wymienia 16 spraw, w ramach procedury ISDS przeciwko Polsce, które miały miejsce w latach 1994-2014. W samym roku 2014 Polska broniła się przed pozwami, w ramach ISDS na kwotę 8,5 mld zł.

Profesor Leokadia Oręziak z SGH w wywiadzie dla „Dziennik Gazeta Prawna” zauważa: „Kraje starej Unii nie miały dotychczas ze Stanami Zjednoczonymi umów zawierających mechanizm ISDS. Wiele z tych krajów obawia się, że mechanizm ten, jeżeli byłby zawarty w TTIP, podporządkuje ich politykę gospodarczą i społeczną interesom amerykańskich korporacji.”[v]

Budzący się olbrzym

Tymczasem, opinia publiczna budzi się. Powoli przybiera na sile obywatelski opór przeciwko TTIP. Pod koniec 2014 roku, Komisja Europejska ogłosiła konsultacje społeczne online w sprawie mechanizmu ISDS. W ramach konsultacji około 145 tys. (97 proc.) obywateli opowiedziało się przeciwko ISDS. Ponadto, Komisja otrzymała indywidualne komentarze od około 450 organizacji, m.in. organizacji pozarządowych, organizacji przedsiębiorców, związków zawodowych, stowarzyszeń konsumentów, kancelarii prawnych oraz środowisk akademickich. Z Polski, swoje stanowiska wysłały, m.in.: Fundacja PanoptykonInstytut Globalnej Odpowiedzialności.

Z kolei, od października 2014 r. ponad 250 organizacji z 22 krajów członkowskich UE zbiera podpisy pod Europejską Inicjatywą Ustawodawczą, domagając się wstrzymania negocjacji z USA (TTIP). W Polsce, podpisy zbiera, m.in. INSPRO, w ramach kampanii „Obywatele decydują”. Zachęcam do złożenia podpisu.

Przyglądając się polskiej debacie ws. TTIP dostrzegam, że elity polityczne nie są specjalnie nią zainteresowane. Sprawa przypomina ACTA. Debata toczy się na marginesie. Kandydaci na prezydenta nie poruszają w swoich wystąpieniach tematu TTIP. Partie polityczne zasiadające w parlamencie nie ogłaszają swoich stanowisk.

A dziś już nie wystarczy zajmować się „lokalnym podwórkiem”. Globalizacja powoduje, że musimy interesować się również „podwórkiem globalnym”. Bo to właśnie od niego coraz mocniej zależy jakość naszego codziennego życia. Od niego zależy czy będziemy jeść zdrową żywność czy będziemy oddychać czystym powietrzem albo czy będziemy mogli się cieszyć miejscami pracy.

Autor: Rafał Górski, prezes INSPRO

podpisz petycję

 


[i] „Instrumentarium globalnego panowania. O podmiotowych aspektach globalizacji”, Joanna Szalacha-Jarmużek, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2013
[ii] „TTIP groźny czy niegroźny?”, http://zakowski.blog.polityka.pl/2015/04/06/243/
[iii] „Byliśmy głupi”, http://wyborcza.pl/magazyn/1,136528,15414610,Bylismy_glupi.html
[iv] Ukryte koszty umów handlowych UE”, https://www.foeeurope.org/hidden-cost-eu-trade-deals
[v] „Umowa pomiędzy UE i USA będzie korzystna tylko dla wielkich korporacji”, http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/851265,prof-leokadia-oreziak-korzysci-z-umowy-ttip-odniosa-tylko-wielkie-korporacje.html

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

Stop TTIP

Być może zainteresują Cię również: